Diabeł wparadował na polanę, waląc metalową łyżka w nie mniej metalową pokrywkę od garnka.
- Co to ma do choerly być?! Wiecie, od kiedy nie było tutaj nikogo? Od miesiąca! - oczywiście, było pusto, ale może ktoś krył się na drzewie? - Czyżbyście zapomnieli, że to miejsce istnieje? - usiadł pod swoim drzewem, grając na pokrywce jak na perkusji, cichą melodię.