Jako pojawiły się głosy, że odchodzę ze stada, to NIE, będziecie cierpieć, nędzne robaki, moją obecność!
A oto coś.. Coś... NAWET NIE CHCĘ WIEDZIEĆ CO TO JEST =.="
Skrzyp, skrzyp, skrzypią mi (kolana! xD)...
A małe cuś idzie przez drzwi
Przez próg, obok framugi, wychodzi na łąkę
I idzie, i idzie, drobnym drobiąc kroczkiem
Z jasną flarą włosów powiewającą za nim,
Płowym ogonem zamiata ścieżkę,
Patrzą i pytają: kim jesteś? Kim?
Uśmiecha się wargami, znów chowając ząbki,
Spiłowane, proste, ostre kocie ząbki –
- pion źrenic otoczony warstwami dwiema,
raz niebo, raz ziemia...
Zieleń straszy ludzi, rozbawione spojrzenie,
Szuka w tłumie osób, nie znajduje – trudno
Jednak jakby nie patrzyć, z półtora metra nie jest nudno.
Jak zwykle, na palce, lecz i tak nie widzi,
kory się capie...
Tak! Jest ryj brzydki!
Podbiega do ćpuna, masochista rogaty – paczy...
Paczy i paczy i myśli usilnie,
Bo zna pyszczek koci,
Precel na ogonie,
Dwa uszka z kitkami,
Ślepia parszywe,
Pomruk cichutki, gdy się ociera,
Zwierze to małe, nieporadne, kruche...
Podnosi za futro, ogląda uważnie,
Znajome coś toto...
Potrząsa kociakiem, pokazuje Rudej,
Ta chowa sztylet, mruczy „której,
Z tych cech szczególnych naszej małej Kiru
Nie rozpoznajesz?”
Kociak parska, wierzga, drapie gdzie popadnie,
Chłopak śmieje się cicho wystawiając ozór –
Rzuca zwierzę Pajce... Kot robi „PING!”
......
i znika.