Rok temu
Zatrzymała się dopiero przy granicy terenów stada… Ciężko dysząc przekroczyła je, ściągając tym samym na siebie spojrzenia jego członków. Schyliła lekko łeb, w geście pozdrowienia i z wyjątkowym, bułgarskim akcentem przemówiła…
Zdravei, jestem Apayan…
Dzisiaj
Minął dokładnie rok. Rok, odkąd
tu przybyła. Odkąd pierwszy raz spojrzała w oczy tym, którzy później okazali
się najlepszym, co spotkało ją w życiu. Rok, który nieodwracalnie zmienił jej
życie. Rok, którego już nie cofnie, którego nigdy nie zapomni. Rok. Cały,
piękny rok. Nie zrobiła z tej okazji przyjęcia, popijawy, spotkania. Nie
powiedziała o tym nikomu. Siedziała cicho na gałęzi jednego z drzew polany,
wpatrując się w jej zieloną trawę, drzewa… Gdy przyszła tu pierwszy raz nie
było tak cicho. Tak melancholijnie, pięknie. Chociaż, po zastanowieniu mogłaby
stwierdzić, że to właśnie wtedy stado podobało jej się tak bardzo. Dopiero
rozkwitało, a ona z buciorami weszła w jego życie. Ciekawe, jak potoczyłyby się
losy tych wszystkich osób, gdyby nie jej pojawienie. Ktoś pewnie by umarł, ktoś
przeżył… Tak wiele może zmienić jedna istota. Nic nie znaczący byt. Uśmiechnęła
się pod nosem chwytając w dłonie jakąś gałązkę i obracając ją, oglądając
piękne, zdrowe liście. Nie żałuje. Nigdy nie będzie żałować tego, co tu zrobiła
i czego nie zrobiła. Nie będzie żałować przyjaźni, miłości, wrogów i smutku.
Niczego nie będzie żałować. Tak wiele się zmieniło w jej życiu dzięki temu
miejscu. Jakim więc prawem miałaby twierdzić, że pewnie kiedyś o nim zapomni…
Rok. To przecież tak dużo, a
zarazem tak mało. Dopiero dwanaście miesięcy, a ona ma wrażenie, jakby mijały
lata. Jakby to wszystko, co się tu wydarzyło było jej całym życiem. To co
działo się wcześniej nie miało znaczenia, dopóki nie pojawiła się tutaj. Tylu
przez ten czas przewinęło się przez stado. Niektórych lubiła bardziej, innych
mniej. Ale o nich również nie zapomni. Czasu spędzonego z każdym… Jaką byłaby
osobą, gdyby nie stado? Jak patrzyłaby na świat? Inaczej, z pewnością. A.. to
tylko rok. Dla niektórych nic nie znaczący… Kolejny, jakby mieli ich
nieskończenie wiele. Czy tylko dla niej znaczył więcej, niż jakikolwiek inny?